Wczoraj odbyła się projekcja filmu „Staniczek” połączona ze spotkaniem z niemieckim reżyserem VEITEM HELMEREM. Rozmawiamy o jego twórczości, inspiracjach oraz opowiadaniu historii pozbawionych dialogów.
Już w Twoim pełnometrażowym debiucie „Tuvalu” było niewiele dialogów, ale w „Staniczku” poszedłeś o krok dalej i całkowicie z nich zrezygnowałeś. Dlaczego?
To niezwykle trudne napisać scenariusz pozbawiony dialogów. Od czasu debiutu wiele razy próbowałem to zrobić, lecz nie każda historia może być tak opowiedziana. W „Tuvalu” mieliśmy inne podejście – było niewiele słów, ale skupiliśmy się na tym, żeby nie było konieczności podkładania napisów. Były to uniwersalne zwroty, które mogli zrozumieć wszyscy widzowie. „Staniczek” nakręciliśmy w Azerbejdżanie i kiedy pierwszy raz zobaczyłem tę okolicę, wiedziałem, że wystarczy mi wyłącznie strona wizualna.
A jaki jest wpływ kina niemego na Twoją twórczość?
Uwielbiam filmy z początków kina, a „Staniczek” może przypominać dzieła z tamtej ery. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej to w filmach niemych postaci ze sobą rozmawiają, tylko że słowa pojawiają się na ekranie i trzeba samemu je przeczytać. Nie chcę robić ponownie tego samego, co już było – wolę raczej tworzyć coś wizjonerskiego i w ogóle nie używać dialogów. To nie tak, że moi bohaterowie się ze sobą nie porozumiewają, po prostu robią to w inny sposób. Inspirują mnie również tacy reżyserzy jak Jacques Tati lub Jim Jarmusch, którzy wiele przekazują za pomocą obrazów.
Twoje filmy wyróżniają się kreatywnością. Czy lubisz zatem zaskakiwać publiczność?
Tak, u mnie filmy płyną własnym tempem, ale w najmniej spodziewanym momencie zbaczają z wyznaczonej w scenariuszu ścieżki. Oczywiście punktem wyjściowym w „Staniczku” była historia z „Kopciuszka”, jednak nie chciałem powtarzać znanego już zakończenia.
Czy na planie filmowym jest u Ciebie miejsce na improwizację?
Zazwyczaj nie mogę się doczekać tego, jak aktorzy zinterpretują mój materiał i być może sprawią, że stanie się o wiele lepszy. Widzę scenariusz jako surowy, nieukończony twór i to dopiero aktorzy mogą tchnąć w niego prawdziwe życie.
Jesteś pierwszy raz w Kazimierzu Dolnym, jak Ci się tutaj podoba?
Trochę gorąco i nie rozumiem, dlaczego na tym samym stoisku sprzedają sery i lody. Poza tym jest przepięknie.
Rozmawiał: Adam Lewandowski, „Głos Dwubrzeża”
« Nowy tydzień, nowe wydarzenia Komunikat pogodowy »
ZNAJDŹ NAS