AKTUALNOŚCI

AKTUALNOŚCI

Na świecie żyje wiele „Irin” – rozmowa z Martiną Apostolovą

Na Festiwalu Dwa Brzegi gościła MARTINA APOSTOLOVA, wschodzący talent bułgarskiego kina. Rozmawiamy o jej poruszającym debiucie w filmie „Irina” i o wyzwaniach, jakie stoją przed młodą aktorką.

Niektórzy aktorzy żyją historią swoich bohaterów, inni starannie budują dystans między tym co na ekranie, a tym co w rzeczywistości. Do której grupy należysz?

To zależy od bohatera. Są takie role i takie scenariusze, które wymagają zbudowania granicy. W przypadku filmu „Irina” nie miałam wyboru – ja musiałam być nią, a ona musiała być mną. Z czasem jednak ta rola zaczęła żyć własnym życiem. I co niezwykłe to fakt, że my teraz rozmawiamy w czasie projekcji, a Irina jest z widzami na ekranie.

Postać z filmu Nadejdy Kosevy prowokuje do dyskusji. Irina zmaga się z własnym ciałem. To koresponduje z debatą, która toczy się od wielu lat w Polsce. Czy kiedy przeczytałaś scenariusz po raz pierwszy, poczułaś siłę opowiadanej historii?

Nie. Scenariusz zmieniał się w trakcie kręcenia filmu. Kiedy zaczynaliśmy prace nie było klasycznych przygotowań. Nasze próby polegały tylko na dyskutowaniu o tym problemie. Ostatecznie wiele się zmieniło. Chcieliśmy, aby historia Iriny miała moc oddziaływania na widzów.

Wspomniałaś o tym, że w czasie kręcenia filmu nie robiliście zbyt wielu prób. Jak więc przygotowywałaś się do tej roli?

Pracowałam nad nią parę miesięcy. Były to dla mnie ciężkie przygotowania. Chciałam się dowiedzieć, jak najwięcej o ciąży. Mieszkałam z dziewczyną, która spodziewała się dziecka i odbyłam wiele spotkać z młodymi mamami. Postanowiłam stworzyć pamiętnik, gdzie zapisywałam opowieści wszystkich tych kobiet. Następnie wybrałam historię, która odpowiadała mi najbardziej. Kiedy w końcu trafiłam na plan, reżyserka dała mi pełną swobodę. Powiedziała, że to ja najlepiej wiem kim jest Irina.

Co było dla ciebie najbardziej wymagające w tworzeniu tej postaci?

Cały proces był dla mnie bardzo stresujący. Po pierwsze był to mój debiut na wielkim ekranie, ale największym wyzwaniem było poczucie, że nie chce zawieść wszystkich kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej – pozbawionych środków do życia i wsparcia najbliższych. Na całym świecie jest tak dużo „Irin”. Chciałam być z nimi i stać po ich stronie.

Swój warsztat aktorski szlifowałaś w klasie Cwetany Manewy, legendy bułgarskiego kina. Czy praca z wielkim autorytetem pomaga w uczeniu się aktorstwa? Czy jej obecność była dla ciebie kolejnym wyzwaniem?

Bez wątpienia. Ona jest moją mentorką. Dzięki niej mogłam poznać siebie. Jej rady były bardzo cenne. Uświadomiła mnie, że aktor powinien zaglądać w głąb siebie i poszukiwać swojej tożsamości. Każdy z nas musi szukać siebie nawet w najmroczniejszych zakamarkach duszy. Nie znajdę słów wdzięczności za czas, który z nią spędziłam. To niezwykła kobieta.

Rozmawiał: Kacper Rogalewski, „Głos Dwubrzeża”

« »
© Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi Kazimierz Dolny Janowiec nad Wisłą
Projekt i realizacja: Tomasz Żewłakow